Tytuł: Moc Granatu
Autor: Marta Motyl
Ilość stron: 280
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Moja ocena: 3 |10
Marta Motyl to jedna z najżyczliwszych znanych mi ludzi, jest absolwentką magisterki z historii na Uniwersytecie Łódzki, a „Moc Granatu” to jej trzecia powieść. Na polskim rynku zadebiutowała powieścią „KochAna”. Marta jest osobą bardzo otwartą na nowe znajomości, emanuje od niej życzliwość z jaką trudno się spotkać w tych czasach, z tego co dane było mi wychwycić to indywidualistka, która nie boi się podejmować ryzykownych decyzji.
Autorka ma lekkie pióro, ale z przykrością muszę przyznać, że jej powieści nie trafiają do mnie. Być może nie rozumiem ich przekazu, aczkolwiek w „Moc…” doszłam do 100 strony i wymiękłam, jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo pokładałam ogromne nadzieje zarówno w „Moc granatu”, ale także „Odcienie czerwieni”, niemniej jednak o tym w oddzielnej recenzji.
Nie najlepiej zaczynam tę opinię, ponieważ nie pamiętam imienia głównej bohaterki, choćbym nie wiem jak wertowała kartki książki to i tak tego nie znajdę, niemniej jednak książka opowiada o nauczycielce, która ma słabość do lolitek, ale jednocześnie oddaje się cieleśnie Czarkowi, swojemu staremu znajomemu ze studiów, którego „pieszczotliwie” nazywa Wojak. Pozwólcie, że będę mówić na nią po prostu nauczycielka, więc Nauczycielka miała problemy z samookaleczeniem, które udało jej się pokonać i teraz działa na swoją „ukochaną” Paziównę, aby również i ona się z tym uporała. Jestem osobą niezwykle tolerancyjną, aczkolwiek odrzuciła mnie ta książka, autentycznie skończyłam na setnej stronie, tak po prostu. Przede wszystkim przeszkadzała mi ta lekka bezosobowość, która była w książce, tak jakby opowiadała to mała dziewczynka, której uświadomiono, że nie ma Świętego Mikołaja i była zdruzgotana tą wiadomością. Nie mogłam się odnaleźć w tej historii, sama nie wiem dlaczego, ale sądzę, że po prostu nie trafiła w strunę, którą podążają moje priorytety w książkach. Okładka jest cudowna, aczkolwiek nie oddaje tego co dzieje się w środku, a opis z tyłu ma się nijak do całości historii. Najbardziej smutnym aspektem mojej negatywnej opinii jest to, że wręcz przykro mi to pisać, bo naprawdę spodziewałam się wybuchowej powieści, z dynamicznymi akcjami i czy też barwnymi bohaterami. Nie chcąc obrażać autorki, ani czytelników, którym się podobała to dla mnie to historia pozbawiona sensu i celu, bohaterowie są irytujący, a ta zmienność Nauczycielki między Czarkiem a Paziówną jest dla mnie męcząca. Choć w momencie, w którym skończyłam kobieta odwiedza moje ukochane miasto – Gdańsk, to nie mogę się tam odnaleźć, ponieważ opisy ograniczają się do plaży i klubu.
Reasumując powieść ta totalnie nie trafiła w moje gusta, więc i moja opinia nie jest zbyt przychylna, ale zdarza się i tak. Ciężko mi powiedzieć co autorka chce w niej przekazać, ponieważ prawdopodobnie wymiękłam przed wyjaśnieniem całej historii. Nie wiem dlaczego, ale jest mi niezmiernie przykro, że z mojej strony wyjdzie tak niska ocena, aczkolwiek muszę być subiektywna i takie jest właśnie moje zdanie, ponieważ z mi samej niewiadomych powodów odrzuciła mnie już na samym przedsionku. Zakończę tę recenzję moimi odczuciami co do niej, więc muszę przyznać, że odrobinę mnie obrzydziła, nie mam pojęcia czym to zostało spowodowane, aczkolwiek najwidoczniej to nie opowieść dla mnie, niemniej jednak sądzę, że warto zajrzeć, ponieważ mogłam coś pominąć, więc zachęcam do podzielenia się swoją opinią.
Pozdrawiam, Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)