Tytuł: Piosenki o dziewczynie
Autor: Chris Russel
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Feeria Young
Moja ocena: 10|10
[...]w życiu liczą się przede wszystkim dwie rzeczy. Rodzina i przyjaciele. Kiedy masz ich wokół siebie, cała reszta jakoś się układa”
Czytając opis spodziewałam się głupiutkiej fanki albo groupie. Okazało się to nieprawdą, bo Charlie to zupełne przeciwieństwo zapatrzonej w zespół dziewczyny. Co najbardziej przykuło moją uwagę to styl autora, lekki i zrozumiały, prosty i jednocześnie ciekawy. Jednak warto także wspomnieć jakich fajnych bohaterów stworzył. Charlie mieszka z ojcem, jej mama zmarła, a także zespół Fire&Lights. W nim Olly, taki typowy chłopak z sąsiedztwa, Yuki żywiołowy Azjata, Aiden cichy chłopak, który niewiele mówi, a także Gabe... Ulubieniec fanek F&L, tajemniczy, przystojny i utalentowany. To chyba oczywiste, że coś się wydarzy między nim, a Charlie, ale początkowo to coś normalnego, a potem pojawia się jeden fakt, który może wszystko zmienić . Choć bardzo podoba mi się Gabriel, dla Charlie (według mnie) odpowiedniejszy będzie Olly. Dość już o bohaterach, teraz czas na fabułę. Cóż mogę o niej powiedzieć... Dynamiczna, bardzo dużo się dzieje, ale nie na tyle, żeby się nie zgubić.
Myślę, że autor wyhacza się ze schematu nie pisząc o jakże wielkiej nastoletniej miłości i spełnieniu mokrego snu każdej młodej dziewczyny, większość uwagi poświęca zespołowi i tajemnicom, które skrywa. Alee to musicie odkryć sami. Ja powiem tylko tyle, że będziecie zaskoczeni, a także będziecie musieli obiektywnie ocenić pewne osoby, bo jak mówiłam to nie jest zwykła młodzieżówka... Tajemnice, które skrywają bohaterowie wzywają do ich odkrycia. Co lepsze autor zdecydował się do nagrania piosenek umieszczonych w książce, na dole zostawiam wam link, pod którym będziecie mogli ich posłuchać. W całokształcie spodobała mi się także okładka, która jest ekspresyjna i pozwala wczuć się w książkę, dużą uwagę zwróciłam na kolorystykę. Jestem typem tragicznego artysty, który zwraca uwagę na takie mało istotne szczegóły jak przejścia między jednym, a drugim kolorem i tym, że razem tworzyły tęczę. Jedy... Co się ze mną stało, że zwracam uwagę na takie bzdety. Ach, odbiegam od tematu, ale już wracam w podsumowaniu.
Pisząc tę recenzję nie wiedziałam co tak konkretnie chciałam napisać, uczucia jakie we mnie wzbudziła książka to przede wszystkim ciekawość i ogromna frustracja. Moje wszystkie przypuszczenia podczas czytania zostały perfidnie zdeptane i zastąpione nowymi. Ostatnimi czasy mam problem z recenzjami, tylko bym czytała, jak sobie z tym radzić? Nie wiem, ale daję z siebie absolutnie wszystko i będę zaszczycona jeśli ktoś mi coś poradzi. Wracając jednak do książki, to jestem zachwycona z jaką łatwością autor zahacza o ciekawość czytelnika i za cholerę nie chce puścić, nawet po przeczytaniu. Mam teraz mieszane uczucia, bo w dalszym ciągu zastanawiam się co działo się dalej. Przyznaję Ci Chris, masz to coś co przyciąga jak magnes i ogromny plus za dla Ciebie za umiejętność manipulowania tym na tyle, że chce się więcej i więcej. Dobra, myślę, że już wystarczająco nawychwalałam tę książkę, powiem tylko, POLECAM.
Pozdrawiam, Sara❤
http://www.songsaboutagirl.com/
Za możliwość przeczytania dziękuję:
Aby przenieść się na stronę kliknij w logo.
Ta książka to po prostu ne mój klimat, chociaż interesujące jest już samo to, że nie jest to po prostu romansidło o wielkiej miłości muzyka i jego fanki. A co do pisania recenzji, od jakiegoś czasu prowadzę zeszyt, w którym w trakcie lektury notuję wszystkie spostrzeżenia. Dzięki temu później napisanie posta na blogu zajmuje mi mniej czasu, który mogę poświęcić na czytanie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś jak się przekonasz do takich książek, a może po prostu będziesz ciekawa, to Ci się spodoba. Fajny pomysł! Ja ostatnimi czasy całe recenzje pisze w zeszytach, a to faktycznie może być rozwiązanie :) dziękuję i pozdrawiam Sara ♡
Usuń