Tytuł: Buntowniczka z pustyni
Autor: Alwyn Hamilton
Ilość stron: 365
Wydawnictwo: Czwarta strona
Moja ocena: Cholerne 10|10!
Jeśli wiedza była władzą, wówczas niewiedza była największą słabością istot nieśmiertelnych.
Ilekroć przeglądałam jakieś blogi czy po prostu tablicę na Facebooku natykałam się na tę właśnie książkę, to samo z autorką, czytając podziękowania ktoś też uwzględnił jej imię. Recenzje są różne, ale przeważnie pozytywne. Oczywiście ciekawość nie pozwoliła mi przejść obojętnie. Po pierwsze okładka - piękne tłoczenia wypełnione złotem i pięknym odcieniem niebieskiego. Cudowny widok na budynki charakterystyczne dla krajów pustynnych no i oczywiście Buntowniczka na koniu. W sumie nie spodziewałam się takiego chłamu. Masakra. Dobra, już po pierwszym zdaniu możecie wywnioskować, że moje serce należy do tej powieści i Jina. Fakt nie spodziewałam się tak niebanalnej książki jak ta. Autorka uwielbia tworzyć bohaterki, które przebierają się za facetów, czy to jakieś jej skryte marzenie? Być może. Amani urzekła mnie swoją zawziętością, a jej charakter jest niesamowicie oryginalny i nie spotkałam się jeszcze z tak barwną postacią. Jedy, to miał być wstęp, a ja tu już jestem na etapie uwielbienia do głównej bohaterki. :D
Pragnę wydostać się z tego miasta. Pragnę tego tak, jak pragnę oddychać.
Dlatego najpierw wspomnę o samej Alwyn, która już po samym opisie wydaje się być bardzo ambitną i ciekawą osobą, mówiąc o piórze Hamilton mogę jedynie powiedzieć - intrygujące i naprawdę przyciągające. Wypiera stare schematy miłości aby zmienić je w elektryzujące powieści przygodowe z subtelną nutką miłości i pocałunków, na które wyczekuje się jak na szpilkach, a jak już zaspokojono nasze pragnienia, to czuło się odurzające spełnienie. Amani jak już wiadomo jest moją faworytką, nie bez powodu rzecz jasna. Ta dziewczyna to istna petarda, unikatowy charakter, a przede wszystkim brak jako takich irytujących cech, a przynajmniej ja ich nie wychwyciłam. Teraz czas na Jina, co do niego miałam parę teorii, szkoda, ale żadna się nie spełniła, chociaż w sumie to się cieszę, bo pokazał się z jak najlepszej strony, która sprawiła, że aż lektura była przyjemna. Przykro mi dziewczyny, ale go zaklepuję :D. O reszcie ciekawych bohaterów musicie dowiedzieć się sami.
Jesteś tutaj? - Jin zerknął na mnie i zaczął się serdecznie śmiać. - Albo śnię, albo umarłem.
Od siebie dodam, że bardzo podoba mi koncepcja, a jego wykonanie jeszcze bardziej. Fabularnie jest naprawdę oryginalna, przyznam, że dotychczas nie czytałam książki o pustyni, a tym bardziej o przygodach, magicznych stworzeniach i świecie ukrytym pod pryzmatem normalności w tym właśnie miejscu. Znów wrócę do moich przypuszczeń, bo spodziewałam się raczej pełno fantastycznej powieści, którą bez skrupułów mogłabym odłożyć na półkę, zatrzymując w pamięci jedynie okładkę, ale nie. W mojej pamięci zostanie nie tylko przepiękna oprawa, ale też jej zawartość, w której głównie utknęli w mi w głowie bohaterowie.
Nowy świt, nowa pustynia.
Z tego co mi wiadomo są jeszcze dwie części i nie ciężko ukryć, że mam ogromne oczekiwania i mam nadzieję na powtórkę sukcesu pierwszej części. No to podsumowując, Buntowniczka skradła moje serce niebanalną fabułą, dynamiczną akcją no i okładką. Polecam każdemu poszukiwaczowi przygód i cudownych bohaterów z delikatną nutką miłości. Kochani, gorąco polecam.
Pozdrawiam, Sara ❤
Mam w planach kupić tą książkę, dlatego też mój portfel będzie pewnie płakał. No w każdym bądź razie podobno cudowna książka i warta uwagi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :D
http://okularnicaczyta.blogspot.com/2017/08/recenzja-pikantne-historie-dla.html
Bardzo polecam :D
UsuńOczywiście zajrzę :P
Nakręciłam się na tę książkę już jakiś czas temu, mam jeszcze sporo nieprzeczytanych pozycji, ale pewnie w końcu się poddam i zakupię :-D Myślę, że warto :-)
OdpowiedzUsuńO jedy! To poddaj się jak najszybciej, z tą książką nie warto zwlekać :D
UsuńA ja o tej powieści jeszcze nie słyszałam. Również nie czytałam książek o pustyni, poza fenomenalnym "Zakazanym Życzeniem" (choć ta powieść stricte o niej nie była), więc chętniebzapoznam się z tym tytułem. Do tego uwielbiam silne, główne bohaterki, więc Alwyn pewnie przypadnie mi do gustu. I jeszcze ta okładka... Kocham połączenie błękitów ze złotem (planuję urządzić sobie pokój w tych kolorach). Po prostu muszę mieć tę książkę, chociaż dla okładki. Pozdrawiam serdecznie, Klara z krysiaklaraiksiazki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOkładka jest cudowna, a treść jeszcze bardziej :)
UsuńPozdrawiam ciepło, Sara