Nazwa: Destination Hogwarts
Czas gry: ok. 2-3 h, o ile nie trafi się na nie tę kartę.
Ocena: 6/6
Wyhaczyłam tę grę w jakimś sklepie, który sprowadza towary z Anglii, już po samej takiej informacji nie muszę chyba mówić, że gra jest po angielsku. No nie powiem cieszyłam się jak dziecko, bo po pierwsze jestem fanką Harry'ego (czytałam książki tak dawno, że muszę to koniecznie odnowić), a po drugie od jakiegoś czasu miałam ochotę pograć w jakąś planszówkę. Zasady było można zrozumieć stosunkowo łatwo, choć były jakieś potknięcia, bo jednak aż tak dobra z angielskiego nie jestem. Grać może tyle osób, ile jest pionków, czyli 8, a w ich skład wchodzi: Harry, Ron, Hermiona, Draco, Crabbe, Goyle, a także Luna, brakuje tylko reprezentanta Hufflepuffu, bo jednak te dwa pierwsze domy wytypowały aż 3 osoby, natomiast Ravenclaw jedną, a ten powyżej żadnej. W zestawie są też oczywiście karty, dwie talie, jedne Destination (mają oznaczenia na planszy), które po najechaniu postacią trzeba wykonać polecenie na nich zapisane, czyli jak w większości gier planszowych, a także drugą talię, która zawiera poszczególne nazwy pomieszczeń czy obiektów, które gracz zdobywa po najechaniu i wykupieniu ich za punkty, o których powiem dopiero za chwilkę.
Teraz uświadomiłam sobie, że niewiele różni się od Monopoly. Nie obejdzie się też bez pieniążków, które nazywane tu są Punktami Domu, oczywistym faktem jest to, że gracz z największą liczbą punktów wygrywa. Rozgrywka sama w sobie jest dość ciekawa i przyjemna, a wszystko zależne jest od naszych wyborów. Oczywiście gracza, który rozpoczyna losuje się przez rzucanie kośćmi (standardowo, kto wyrzuci więcej zaczyna). Przyznam, że ani razu nie wygrałam, bo za każdym razem wylosowałam kartę, która kończyła moją rozgrywkę natychmiastowo, a że grałam tylko z jedną osobą, no to wiadomo, że było większe prawdopodobieństwo przegranej. Zabawa była naprawdę przednia. Powolutku przechodząc do podsumowania pozwolę sobie wspomnieć o planszy (którą możecie zobaczyć powyżej), która obejmuje cały Hogwart, a także okolice, zawiera podpisy poszczególnych miejsc, które również znajdują się na kartach, co fajniejsze pozwala też podziwiać piękną grafikę. Utrzymana jest w ciemnej tonacji, więc oko nie męczy się aż tak bardzo. Dla fanów Harry'ego Pottera jest to gra, którą po prostu trzeba mieć, gwarantuję, że nie będziecie się przy niej nudzić, a wręcz przeciwnie. Na długie jesienne wieczory ta gra jest w sam raz.
Polecam z całego serca.
Pozdrawiam, Sara ❤
RECENZJĘ TEJ GRY I INNYCH ZNAJDZIECIE RÓWNIEŻ NA NASZEJ NOWEJ PODSTRONIE NIESAMOWITY ŚWIAT GIER.
Wow, idealna gra dla fanów Pottera!
OdpowiedzUsuńNa pewno będę miała ją na uwadze, bo uwielbiam planszówki. :)
Szkoda, że nie ma polskiej wersji, ale może i ja jakoś ogarnę :D
Pozdrawiam!
Zapraszam na konkurs, w którym do wygrania egzemplarz książki pt. “Angielka”!
Nie jest jakoś szczególnie trudna do zrozumienia, dasz radę! :D
UsuńPozdrawiam ciepło, Sara