Tytuł: Powiedz wreszcie prawdę Autor: Dana Reinhardt Tłumaczenie: Ewa Bobocińska Wydawnictwo: Jaguar Ilość stron: 210 Moja ocena: 7|10
"Gdyby nie ty, pewnie nadal stałbym na niewłaściwym przystanku autobusowym."
Podeszłam do tej książki bardzo neutralnie, byłam nawet dobrze nastawiona i przyznaję, że się raczej nie zawiodłam. To lekka i nieco pouczająca książka. Opowiada o pewnym chłopaku, a dokładniej o Riverze Deanie, który lubi koloryzować swoje wypowiedzi. To dosyć dziwy nastolatek, lekki stalker i w dodatku nie ciągnie go do robienia prawa jazdy (ja bym chyba zwariowała gdybym miała czekać choćby jeszcze jeden rok 😟).
Rivera poznajemy w dosyć nieprzyjemnej dla niego sytuacji, bo akurat zrywa z nim dziewczyna i że od początku chłopak wydaje się nieco nieogarnięty i dosyć ciapowaty to załamał się i zażenowany swoją egzystencją zaczyna swoje przygody z kłamstwem, w które brnie i brnie. Nie przepadam za bohaterami, którzy notorycznie kłamią, a potem sami nie wiedzą jak się z tego wyplątać więc pakują w to bagno nie tylko siebie, ale też i całe swoje otoczenie.
Myślę, że River jest niezwykle niedojrzały i egoistyczny, a przede wszystkim krótkowzroczny. Książka była naprawdę niczego sobie, ale River... To niestety najbardziej irytujący bohater, który w głównej mierze doprowadzał mnie do stanu "lekkiego zdenerwowania". Przekaz jest chyba jasny, kłamiąc może i zajdziemy kawałek, ale potem tracisz wszystko, łącznie z wszystkim co osiągnąłeś czy pokochałeś, bo przecież ile można być z kimś, kto ma problem z pokazaniem siebie bez nakładania tony kłamstw.
Dana Reinhardt ma całkiem przyjemne pióro, niezbyt monotonne i w miarę płynne. Czyta się szybko i sprawnie, ale za to ma wkurzającego głównego bohatera, bo spodziewałam się - tak jak twierdziła okładka - wrażliwego, łagodnego i wycofanego ze społeczeństwa chłopaka, który nie zna świata poza Penny (swoją (byłą)dziewczyną) no i końcówką swojego nosa, który dawno powinien wyglądać niczym u Pinokia, a nawet i lepiej. Nie twierdzę, że nie dało się go lubić, bo miewał swoje przebłyski, ale jednak dla mnie był ciężkostrawny.
Jest to raczej lekka i ironiczna powieść, która z całą pewnością zajmie wam na chwilę głowę, ale raczej niewiele wniesie do życia. Choć może jednak coś wniesie, na kłamstwie zbyt wiele się nie ugra, więc po co w ogóle wchodzić w to bagno. Czytało się ją dosyć szybko co już w sumie wspomniałam, nie wymagała ciągłego skupienia co było tak właściwie na plus. Książka sama w sobie była ciekawa, aczkolwiek raczej szału nie zrobiła, spodziewałam się z goła czego innego, ale nie uważam, że się zawiodłam, powiedziałabym raczej, iż tak źle nie było, choć oczywiście (jak zawsze) mogło być lepiej.
Czyli generalnie jako plusy mogę wymienić:
- styl pisarski autorki, który urzeka swoją ironią.
- ma w sobie przykład zachowania, które są szkodliwe dla nas i otoczenia i przede wszystkim są pokazane jego skutki (nikogo nie umoralniam, oczywiście każdy ma swoje za uszami XD)
- ciekawą fabułę, która może i jest nieco typowa, to ma w sobie coś magnetycznego
Ale żeby nie było tak dobrze, są też minusy:
- irytujący gówny bohater
- odrobinkę nudna okładka, gdyby nie ciekawy opis, to chyba by mnie zniechęciła
Warto samemu przekonać się czy ta książka jest warta zachodu, mnie się podobała, niemniej jednak brakowało jej tego czegoś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)