"W życiu należy dobierać marzenia bardzo ostrożnie. Spełnione, okazują się niekiedy zupełnie do dupy."
Pierwszym co przykuwa wzrok w tej książce to z całą pewnością okładka, która skradła moje serce już od pierwszego wejrzenia, o dziwo ma niewiele szczegółów, ale jest przy tym niezwykle przyciągająca. Już sam opis bardzo mnie zaciekawił. Każdy z nas należy do jakiegoś fandomu, więc temat obcy nam nie jest, pomysł na tę powieść jest nie dość, że ciekawa to w dodatku niezwykle innowacyjna, w końcu coś nowego na rynku. Zapewne tak jak mnie zaintryguje was sam opis, a zapewniam, że treść wcale nie odbiega od niego poziomem.
Violet z bratem i przyjaciółkami wybierają się na Comic Con w przebraniach ze swojej ulubionej powieści - Tańca na szubienicy. Kurde już na samą myśl mi się to podoba choć już kupę czasu jestem po przeczytaniu. No w każdym bądź razie żeby nie było nudno trafiają do świata swojej ulubionej książki. Cholerka czy to nie brzmi świetnie?! To prawie jak powieść w powieści. Ale co najbardziej mnie ciekawiło, to to, że główna bohaterka Tańca ginie z ich winy i muszą doprowadzić tę powieść do końca wcielając się w postacie, Violet przypada rola Rose (właśnie głównej postaci). Trzeba przyznać, że jest to niezwykle oryginalne. Przybliżając jednak troszkę bohaterów.
Violet jest nieco flegmatyczna, ale nie nudna. To dziewczyna, która żyje w cieniu "ładniejszej" przyjaciółki. Troszkę stereotypowe, ale nie jest to aż tak złe jak może się wydawać. Jest wycofana i nieśmiała, niemniej jednak zdarza się, że jest konkretna. Wykazała się sporą odwagą brnąc w dalszą część powieści.
Nate to żywiołowy czternastolatek, wiele cech odróżnia go od siostry, jest między innymi ekstrawertykiem, którego wszędzie jest pełno, cechuje się ciekawską naturą. Nie przeczę, że mnie nie irytował, ale nie był aż tak upierdliwy jak mi się wydawało, potem przyznaję nawet go polubiłam.
Alice to ta ładna przyjaciółka, dziewczyna ideał - kształtna buźka, długie proste nogi i blond pukle. Ale za to jest dosyć próżna i zakochana w sobie, co w sumie nie jest ani troszkę dziwne, bo gdzieś musiała się trafić snobka, która nie do końca, a prawdę mówiąc wcale nie docenia prawdziwych przyjaciół, ale jak ma prześwity to potrafi być lojalna. Ciężko ukryć, że niezbyt ją lubiłam i to w sumie nie bez powodu, ale o tym już przekonacie się sami.
Katie to chyba jedyna z przyjaciółek, która ma naprawdę blade pojęcie o Tańcu na szubienicy, choć z całą pewnością opowiadano jej o tym wiele, wiele, wiele razy. Zakręcona, ale z dosyć rozumna osoba, zapewniam, że ją dało się lubić miliard razy bardziej niżeli Alice.
Gwoli wyjaśnienia, w książce pojawiają się dwa gatunki - Genule i Niedoski, nie ciężko się domyślić, że te pierwsze są lepsze ( i to dosłownie, pod każdym względem). Otóż Genule to zmodyfikowani genetycznie ludzie - wysocy, smukli i niezwykle piękni, normalnie chodzące ideały. Natomiast Niedoskowie to ludzie pełni skaz, z chudymi ciałami, niskim wzrostem i masą niedoskonałości - "Ci gorsi, sługusy i pomioty". No wiadomka, że kimś trzeba się wysługiwać. Oczywiście Violet, Nate i Katie to stu procentowe Niedoski, a "przepięknie" irytująca Alice to Genul z krwi i kości. Fabularnie Fandom to innowacja, jeśli chodzi o schematy... To tu ich nie doświadczycie, bo ta książka nagina wszelkie znane dotychczas granice. Bohaterowie okazali się naprawdę nieźli, barwni i dynamiczni, a akcja utrzymywała się w dobrym i przyjemnym tempie.
Anna Day weszła na Polski rynek mocnym i dobrym debiutem. Ma lekkie i ciekawe pióro, stworzyła całkiem interesującą powieść, która na dość długo zapada w pamięci. O okładce już wspominałam na początku, ale teraz bardzo chętnie wrócę do tematu. Motyw jest minimalistyczny, aczkolwiek ładny, tłoczone ciernie i sznur oddają klimat tej powieści, a złoto na tych właśnie cierniach może np symbolizować krew Niedosków, choć przypuszczam, że interpretacji może być wiele. Myślę, że nie raz wrócę do tej powieści, bo z całą pewnością od dawien dawna nie przeczytałam czegoś, co było całkowicie pozbawione schematów, ale z kolei wypełnione oryginalnością i świetnymi bohaterami.
Reasumując, jest to jedna z lepszych książek, które ostatnio wpadły w moje ręce. Okładka strasznie mi się podoba, należy do jednej z oryginalniejszych w mojej kolekcji. Myślę, że spodoba się raczej każdemu - jest to połączenie młodzieżówki, fantastyki z nutką thrillera. Świetna mieszanka, która wciąga i skutecznie uniemożliwia zapomnienie o przygodach znajdujących się na tych stronach, co lepsze zakończenie jest dosyć zaskakujące. Jeśli dalej nie jesteście pewni co do tej książki, to w linku poniżej zostawiam wam fragment tej powieści:
FRAGMENT
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)