Tytuł: Szermierz Natchniony - Virion. Zamek Autor: Andrzej Ziemiański Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 505 Ocena:8/10
Nie da się czarami zmusić człowieka do zrobienia tego, czego on sam nie chce.
Virion,a dokładniej tom pierwszy zatytułowany Wyrocznia, trafił w moje ręce kilka dobrych lat temu, a jego recenzję możecie również znaleźć na blogu. Wtedy spotykając naszego młodego wojownika była przed nim długa droga, nauka i zdobywanie wszystkiego... do czego doszedł w części Zamek. Minęło kilka tomów, które gdyby pominąć, wyglądałoby to trochę jak ogromna przepaść pomiędzy tymi dwiema częściami - jedna żegna młodego chłystka, a druga wita kogoś, przed kim wyraźnie ludzie odczuwają szacunek i strach.
Całość zaczyna się od zupełnie innego miejsca i bohaterów, niż moglibyśmy oczekiwać. Misja, która ma za zadanie pojmać wszystkich ludzi w jednej lokalizacji, doprowadza ciekawskiego chwilowego zastępcę dowódcy - Kody'ego do miejsca, gdzie wypełnione tajemniczymi papierami skrzynie, dopraszają się o dokładniejsze zbadanie. Jaką rolę odegra tutaj nasz szermierz?
-Nie, no psiamać! Dwoje idiotów oczywiście musi stanąć na samym środku przejścia, żeby sobie pogadać! Bo dalej miejsca już nie ma!
[...]
-Zły dzień? -zapytała tragarza łagodnie.
-Nie no, kurwa, zajebisty! Najpierw przez te katastrofy bieda się zrobiła, wylali mnie z roboty, żeby jeść, haruję tu, nie mając już sił, a jeszcze dwoje kretynów musi sobie pogadać na samym środku przejścia! Jest fantastycznie!
Coś w sposobie pisania autora daje poczucie niesamowicie szybkiego wchłaniania kolejnych stron z pełnym zainteresowaniem. Są to przede wszystkim dialogi tak soczyste, luźne, naturalne, a przy tym zabawne i jednocześnie rubaszne. To typowe męskie poczucie humoru, które niezwykle rzadko można spotkać w piórze kobiecym. Zwykle fantastyka w damskim wydaniu jest jakaś delikatniejsza, a nawet czasami z całości czuć próbę stworzenia jakiejś eterycznej otoczki. Chcąc jej uniknąć część z nas chętnie sięga po książki pana Andrzeja Sapkowskiego, Michała Gołkowskiego, czy ogląda brutalnych wikingów - żeby doświadczyć niesamowitości męskich postaci w których przebija też jakaś nutka delikatności. Pan Andrzej Ziemiański tworzy to samo - mężczyznę z kodeksem moralnym.
Akcja jest nieustająca, co z jednej strony mogłoby rzucać cień na wiarygodność historii, a z drugiej nasunąć myśl, żeby trochę zwolnić, ale tutaj jest wszystko bardzo ładnie wyważone. Brak zbędnych rozdziałów, gdzie postacie nie robią nic ważnego dla fabuły zostały nam oszczędzone.
Jedynym minusem były długości rozdziałów, które często zmuszały mnie do odłożenia czytania w czasie ze względu na nadmiar rzeczy do zrobienia.
Fanom fantastyki myślę, że polecać nie muszę, a sceptykom z całego serduszka polecam ( może jednak od pierwszego tomu? 😁)
Pozdrawiam, Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)