Tytuł: Czerwony lotos Autor: Arkady Saulski Wydawnictwo: Fabryka Słów Liczba stron: 403 Ocena:10/10
-Myślisz, że się w niej zakochałeś? Po jednej nocy? Znam to uczucie, ale zapewniam, że to nie miłość.
-Wiem to, panie. Kochałem i zawsze będę kochał panią Shorę - odpowiedział Kentaro. - Bo wiem, czym jest miłość, prawdziwa miłość. Czułem ją przez wiele lat wobec kobiety, z którą nie mogłem nigdy być. Wiem więc, że miłość to nie tyle cielesność, co umiejętność rezygnacji z cielesności. Uczucie wyższe, takie, które najlepiej okazać można, nigdy go nie okazując wprost. Że to raczej codzienna praca na rzecz tej drugiej osoby aniżeli...
-Wymiana płynów - przerwał brutalnie Hebi. - [...] Dobrze więc, że widzisz różnicę między miłością a żarem pożądania.
Jest coś takiego w niektórych książkach, albo chociażby ich okładkach, co przyciąga nas do danej pozycji. W tym akurat przypadku mój perfekcyjnie opracowany plan czytania w ustalonej kolejności legł w gruzach wraz z nadejściem paczki z Czerwonym lotosem. Wszelkie rzeczy mające związek z orientem sprawiają, że jestem zafascynowana, a do tego ciekawa. Jak zobaczyłam okładkę i przeczytałam opis, to poczułam jakby Fabryka Słów mnie przytulała. Mogłam zostawić tom na później, jednak dość szybko przerzuciłam go w kolejce ponad inne pozycje. Tym razem pokierowałam się zasadą, że nie należy oszczędzać sobie przyjemności. Nie tym razem.
Kentaro jest mężczyzną, który został wychowany na perfekcyjnego obrońcę. Od zawsze przy boku swej pani, gotowy bronić jej do ostatniego oddechu. Trwa blisko, a jednak zbyt daleko. Wystrzega się emocji, a tym, co nim kieruje jest lojalność, honor i oddanie. Co nie znaczy, że w tym wszystkim nie kryje się coś więcej.
Gdy pewnej nocy oddala się za rozkazem swojej pani i spuszcza gardę, następuje tragedia, która na zawsze odmienia losy wojownika. Traci swój skarb, swój Czerwony Lotos. Dostaje jednak drugą szansę, dzięki której może odkupić swoje winy i chronić nową rodzinę. Z każdym kolejnym dniem doświadcza nowego życia, nowych emocji i przestaje być Narzędziem na które był szkolony.
Zaczynając od tych najbłahszych rzeczy, które były umilaczami, a czasem uwieraczami, to tak.
Wiersze na początku każdego rozdziału były naprawdę klimatyczne, choć nie mam pojęcia jaki to rodzaj poezji. Ze względu na ilość sylab dwa z nich można byłoby podpiąć pod tankę, choć nie wiem czy ilość wersów nie wyklucza tej możliwości. Był to jednak naprawdę dobry pomysł.
Podobnie jak okładka, która nie pozostawia złudzeń w jakim Duchu (hehe) będzie ta opowieść i zachęca do poznania historii bohatera, którego twarz wyraża skupienie, złość i jakąś pewność.
Pojawiają się też japońskie słówka, choć dobrze byłoby zobaczyć je w wersji kanji tuż obok ich łacińskiego zapisu.
Co do samej fabuły, to nie mam się zupełnie do czego przyczepić. Sceny walk i różne opisy naprawdę czytało się z przyjemnością. Raczej niewiele mamy przemyśleń bohaterów, przez co akcja idzie wartko.
Jedyne co mi serduszko rozbiło, to wątek miłosny, który zapowiadał się pięknie, a potem... zmarł śmiercią nienaturalną.
Nasz bohater poznaje Torę i gubi się jeszcze bardziej w swoich uczuciach. Nie wie czy to tylko pożądanie, czy coś innego. Jest jednak pewny tego, że kochał swoją panią miłością czystą i była tak piękna, że czuję się przybita dalszym jej ciągiem.
Liczę, że jak na fantastykę przystało, pozycja zaskoczy pozytywnym zwrotem akcji w postaci Lotosu powstającej niczym feniks z popiołów. Wielkiej miłości jakiejś służki do Kentaro powstałej przez kilka nocy spędzonych razem na zaspokajaniu pożądania - nie kupuję.
Na dalszą część czekam z niecierpliwością i jest to chyba największy minus szybkiego sięgania po lekturę, która dopiero wychodzi. Dzięki niej nabrałam ochoty na sięgnięcie po filmy z samurajami 😍
Rozpisałam się trochę, a o wielu rzeczach nawet nie wspomniałam. Pozostawię jednak to na następne okazje.
(Ponadto jestem bardzo zadowolona ze zdjęcia, bo w końcu można było uruchomić kreatywność nawet jeśli to tylko śnieg i sztuczne kwiaty). Dajcie znać jakie pozycje w klimatach Azji macie!
Pozdrawiam Was cieplutko, Klaudia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)