"Boję się, że to wszystko okaże się jedną wielką mistyfikacją, że ktoś nas oszuka, że będą próbować nas rozdzielić, że nadejdzie zła chwila."Książki Kasi Haner albo się kocha, albo nienawidzi, tyle że są też osoby, którym niektóre jej powieści przypadną bardziej do gustu, a innym mniej – seria Niebezpieczni mężczyźni jest pewnością dosyć specyficzna i może nie najlepsza spod pióra autorki, ale i nie najgorsza.
Blair Crawford w dalszym ciągu jest główną bohaterką i oczywiście dalej jest Królową koki i dalej zbyt często to podkreśla. W tym tomie autorka zmieniła trochę jej charakter – zaczęła akceptować siebie taką, jaką jest i przestała się nad sobą rozczulać, ogólnie wzięła się w garść. Nie mogę powiedzieć, że ją lubiłam, była dosyć drażniąca, ale przynajmniej jej naiwność wyparowała, w większości. Podoba mi się zmiana, jaka w niej zaszła – objęła władzę w firmie tak na poważnie i pokazała, że potrafi być twardą babką i nie da sobie w kaszę dmuchać. To bardzo specyficzna postać mamy okazję przyjrzeć się, jak z szarej, zdominowanej i zastraszonej dziewczynki zmienia się w pewną siebie, władczą kobietę.
Nie zapominajmy o Phixie – apodyktycznym dupku, którego tym razem poznajemy jeszcze bliżej aniżeli w poprzednim tomie. Mam wrażenie, że trochę zmiękł – jakby bardziej się przejmował Blair i tym, co ona czuje. Jego akurat w miarę lubiłam, to dosyć charyzmatyczna postać, potrafił być brutalny i odebrać to, co jego, ale mam wrażenie, że możemy oglądać tę wrażliwszą część natury Phixa. Drugim dość istotnym facetem w te książce jest Liam, współwłaściciel firmy Blair i jej przyjaciel, który prawdopodobnie wyobraża sobie zbyt wiele, ale odwala kawał dobrej roboty w pracy mi w sumie w dbaniu o główną bohaterkę. Lubiłam go, był dosyć łagodny, może nawet trochę za bardzo. Brakowało mu nieco polotu.
Fabularnie nie est wybitnie oryginalna, ale przyznam, że to dosyć przyjemna powieść, jednak nie ukrywam, że do połowy trochę się nudziłam podczas czytania – dopiero gdzieś w środku zaczęło się dziać i nawet mnie zaciekawiła, wówczas ruszyła się również dynamika i emocje. Kwestia pióra jest dla mnie dosyć prosta, bo bardzo lubię autorkę i jak dla mnie jest przyjemne i na niezłym poziomie. Językowo to przystępna powieść, w sumie, jak każda spod pióra K.N. Haner. Kreacja bohaterów też nie jest zła – nie są sztywni ani nudni, z pewnością nie brak im charakteru. Zła chwila nie jest zbyt długą powieścią, jak w zasadzie każda książka z serii Niebezpieczni mężczyźni, trzeci tom ma naprawdę ciekawe zakończenie, które skłoniło mnie do sięgnięcia po kontynuację. Wbrew pozorom czytało mi się naprawdę szybko i mimo początkowej nudy dobrze wspominam tę książkę.
Okładka jest ładna, dosyć charakterystyczna i pasuje do reszty serii – dosyć mroczna i niezbyt obfita w szczegóły.
Reasumując mam nieco mieszane uczucia po przeczytaniu Złej chwili, nie mogę powiedzieć, że to była świetna i niepowtarzalna lektura, ale z pewnością czytało mi się naprawdę dobrze i przyjemnie. Nie ukrywam, że przez większą część książki się trochę nudziłam, a do najgrubszych raczej nie należy i głównie to wzbudza ambiwalentne uczucia. Bohaterowie są, jak dla mnie charakterystyczni i hardzi, da się ich lubić, jednych nieco bardziej, a innych mniej. Z pewnością dobrze wspominam tę książkę, aczkolwiek była raczej średnia. Jednak polecam Złą chwilę, a także całą serię Niebezpieczni mężczyźni, mi się nawet podoba, a wy może ją pokochacie.
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)