Tytuł: Arcymag Autor: Charlie N. Holmberg Tłumaczenie: Monika Wiśniewska Ilość stron: 256 Wydawnictwo: Young Moja ocena: 9|10
Ceony Twill ma około dwudziestu lat i może nie została wytapiaczem, jak pierwotnie zakładała, a składaczem – co w sumie pokochała, jednak byłoby nudno, gdyby nie okazało się, że Ceony potrafi więcej niż inni i znacznie potężniejszymi aniżeli ona sama. To niezwykle inteligentna dziewczyna, która uczy się w błyskawicznym tempie i to nie tylko składania. Z pewnością jest dosyć specyficzną osobą – skrytą i niezbyt wylewną, można ją w sumie nawet określić mianem tajemnicza. Jeśli chodzi o poczucie humoru, to raczej niewiele, o ile w ogóle w tym temacie ją uświadczyliśmy. Ceony zgarnęła moją sympatię w sumie od samego początku, głównie dlatego, że wydaje się być spokojną i stonowaną dziewczyną – a potem pokazała pazurki i ukazała jak odważna i pochopna potrafi być.
Najbardziej interesującą personą (dla mnie) był nie kto inny, jak Emery Thane – autorka zostawiła go owianego taką aurą tajemniczości, jak zwykle trochę wycofany i w sumie oschły, no i co nie do końca mi odpowiadało to fakt, że nie było go zbyt dużo. Emery jest niezwykle utalentowanym Magiem, co więcej cechuje go spora inteligencja, ale właśnie kwestie uczuciowe pozostają u niego na drewnianym poziomie. Bardzo lubię jego postać, był specyficzny – bardziej niż Ceony… Nawet o wiele w sumie – bywa hipokrytą zwłaszcza w kwestiach nieuzasadnionego heroizmu, którego zabraniał Ceony, zatem jedyne co powinnam jeszcze dodać to tylko tyle, że pasują do siebie wręcz idealnie.
Fabularnie „Arcymag” jest dosyć oryginalną powieścią, w sumie jak cała trylogia, ciężko mi w sumie uwierzyć, że to już koniec historii Ceony i Emery’ego, ale lepiej czuć niedosyt – w tym tomie autorka nieco odważniej umieściła motyw miłości, lecz bez obaw nie zaburza to oryginalnej aury. Charlie N. Holmberg ma naprawdę ciekawy styl, bardzo klimatyczny, a książce nie brakuje dynamiki – kolejna kwestia jest przystępna językowo, ale z pewnością warto się troszkę skupić. Kreacja bohaterów to następna sprawa, na którą warto zwrócić uwagę – postacie są dosyć specyficzne, dobrze wyważone i po prostu barwne – zapadają w pamięci. Arcymag okazał się naprawdę przyjemną i wciągającą lekturą, która naprawdę nieźle wieńczy historię Ceony i Emery’ego, jednak jak już zapewne zdążyłam wspomnieć, czuję spory niedosyt.
To chyba mój ulubiony moment każdej recenzji, bo uwielbiam ładne i estetyczne okładki, a tu z pewnością uświadczymy interesującą kolorystykę, twardą oprawę i śliczną skomplikowaną grafikę.
Reasumując, „Arcymag” to niezła książka, która skupia się głównie na fantastyce, a wątek romantyczny jest zaledwie pobocznym tematem – nie brak jej charakterystycznego klimatu czy charyzmatycznych i barwnych bohaterów, co więcej nie brak tu dynamiki, jednak długość nie powala i w sumie nad tym można ubolewać. Jednak nie pozostało mi nic innego, jak polecić zarówno „Arcymaga”, jak i całą tę trylogię, szczerze zachęcam.
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)