"Nic, co wartościowe, nie przychodzi w życiu łatwo."Zoe Sugg kojarzę, odkąd tworzyła filmiki na YouTube i przyznam szczerze, że gdy się dowiedziałam, iż wydaje kolejną książkę, to byłam ciekawa, co ma do zaoferowania, tym bardziej że ta książka nie jest debiutem, choć Girl Online nie miałam okazji czytać.
Główną bohaterką jest nastoletnie Audrey Wagner – amerykanka, nowa uczennica Illumen Hall (to prestiżowa szkoła z internatem). To dosyć skryta dziewczyna, nieco wycofana z życia społecznego, głównie przez to, co działo się w rodzinnym mieście. Trzeba przyznać, że widać, iż nie do końca odnajduje się w nowym środowisku – zarówno fizycznie, jest wysoka i niezbyt blada z wyglądu przypomina ładną, standardową amerykankę. Jak i psychicznie – nie jest pustą nowobogacką laleczką, tylko zwykłą, troszkę zagubioną nastolatką z „dobrego domu”, która na nowo się odkrywa i my mamy okazję obserwować ten proces. Audrey wbrew pozorom jest dosyć energiczną i inteligentną dziewczyną, jest też przyjacielska i dociekliwa. Przyznam, że lubiłam tę postać – miała w sobie sporo charyzmy i zawziętości.
Kolejną bardzo istotną postacią w tej książce była Ivy Moore-Zhang, współlokatorka Audrey i pierwotnie niezwykle oschła i zimna persona, którą interesuje głównie ona i jej osiągnięcia – co jestem w stanie zrozumieć, jeśli chce się wiele zdziałać. Jednak im bliżej ją poznajemy, tym bardziej dowiadujemy się, jak ciężko jej w życiu – jest inteligentna, piekielnie ambitna i zorganizowana co do minuty (co jest w sumie trochę przerażające). Ją również z czasem polubiłam, okazała się naprawdę niezłą przyjaciółką – oddaną i lojalną.
Fabularnie na pierwszy rzut oka „Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek” może się wydawać schematyczną i raczej przewidywalną młodzieżówką i być może w pewnym stopniu tak właśnie jest, natomiast cała reszta jest zagmatwana i tajemnicza na tyle, że może momentami zaskoczyć. To moja pierwsza styczność z twórczością Zoe Sugg, a „Stowarzyszenie srok. Jedna to smutek” powstało we współpracy z Amy McCulloch (której kompletnie nie kojarzę), obie autorki nieźle się zgrały pod względem pióra – akcja prowadzona jest dynamicznie. W kwestiach bohaterów – z pewnością nie można im odmówić charakterystyczności, są barwni i dosyć autentyczni – przyznaję, że darzyłam paru sympatią. „Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek” to przystępna językowo powieść, przyjemna i lekka w odbiorze.
"Czy istnieje gorsze doświadczenie od rozpoczynania nauki w kompletnie nowej szkole? Okazuje się, że tak. Rozpoczynanie jej w nowej szkole w zacinającym deszczu i przy podmuchach wiatru przypominających siłą huraganu."
Nadszedł mój ulubiony moment każdej recenzji, a mianowicie kwestia okładki – nie jest to wybitnie szczegółowa oprawa, a jednak grafika jest na tyle interesująca i charakterystyczna, że zapada w pamięci, to samo mogę powiedzieć o kolorystyce.
Reasumując „Stowarzyszenie Srok. Jedna to smutek” okazała się być naprawdę przyjemną i interesującą lekturą – wciągająca, zagmatwana i zakończenie może świadczyć o naprawdę ciekawej kontynuacji. Śmiało można powiedzieć, iż nie brak tu specyficznego klimatu, a także dynamiki. Jestem szczerze zaciekawiona kolejną książką spod Zoe i Amy, tymczasem polecam tę powieść.
Pozdrawiam, Sara ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)