"Wszystko pochłonie morze: doczesne troski, obawy, zazdrość i nienawiść, przeszłe miłości i przyjaźnie. Woda oczyści jego duszę, zerwie więzy z tym światem, nim wstąpi na ostatnią z dróg. Niech odpłynie wolny w ramiona Modron."Bardzo lubię książki z motywem syreny i w tym wypadku opis mocno mnie zaciekawił, zatem zapraszam na recenzję „Wszystko pochłonie morze”, które okazało się nie do końca tym, czego się spodziewałam.
Althea jest główną bohaterką, jest dorosłą kobietą, która dosyć dobrze radzi sobie w życiu – ma swój dom, ukochaną pracę – jest uzdolnioną alchemiczką, do której można się zwrócić z nawet najbardziej skomplikowanymi przypadkami. To niezwykle inteligentna, zaradna i interesująca postać, raczej lubiana w swoich okolicach. Jednak życie nie do końca ją oszczędza, bo jej spokojne życie dobiegło końca – musi ratować księcia bez względu na cenę. Cechuje ją spora odwaga, choć bywa naiwna. Lubiłam ją, była niezwykle charyzmatyczną i wdzięczną postacią.
"Z pewną goryczą pomyślała, że taki nastał teraz czas. Nikt nie mógł być pewny nikogo. Żona męża, przyjaciel druha, siostra brata."Jest tu wiele interesujących bohaterów, zacznę najpierw od Leto – jest w równym wieku co Althea, jednak mężczyzna znajduje się na wyższym szczeblu społeczeństwa, gdyż jest arystokratą i jednym z trzech najważniejszych osób zaraz po Księciu – ma żonę, która z pewnością również wpływa na jego status. To dosyć powściągliwy mężczyzna, inteligentny, zaradny i przede wszystkim lojalny. O reszcie postaci wspomnę chociaż troszkę – faktycznie pojawia się syrena, ale raczej przelotnie, przez co niekoniecznie jestem zadowolona z opisu, bo troszkę odbiega od rzeczywistości. Większości postaci nie mogę wymienić głównie ze względu na fakt, iż są podoczne i w praktyce mają niewielki wpływ na akcję, choć warto się im z pewnością przyjrzeć, bo choć nie są wybitnie ważni i dopracowani to mogą zaoferować dosyć sporo.
Fabularnie „Wszystko pochłonie morze” jest dosyć oryginalną powieścią, której nie brak klimatu i dynamiki, a także elementów zaskoczenia – Magdalena Kubasiewicz nie przebiera w środkach, czego nie sposób nie zauważyć. Co więcej, autorka ma naprawdę niezłe pióro, przyjemne w odbiorze i używa dosyć przystępnego języka – co jednak jest najbardziej imponujące, stworzyła własny świat, choć niestety po łebkach – wiele na jego temat nie wiemy, zamysł był naprawdę interesujący, aczkolwiek jak dla mnie autorka zbyt mało czasu na tę kwestię poświęciła, ale za to bardziej się skupiła na kreacji bohaterów – byli barwni, charyzmatyczni i odważni. Jeszcze tylko wspomnę, że tę książkę miałam okazję odsłuchać w formie audio na EmpikGo – choć mam ją też w formie papierowej, w każdym razie – lektor (Kaja Walden) był naprawdę przyjemny i nieźle oddawał nastrój oraz emocje, dobrze mi się słuchało.
Okładka na pierwszy rzut oka dosyć przyjazna, jednak im dłużej się jej przyglądam tym bardziej niepokojąca się wydaje, niemniej jest dosyć ładna i z pewnością charakterystyczna.
"Zapłacę cenę, jakiej zażąda morze!"
Reasumując „Wszystko pochłonie morze” okazało się naprawdę przyjemną lekturą, choć nie do końca tego się spodziewałam – według mnie opis był nieco mylący, jednak efektem końcowym jestem zadowolona – przystępność językowa i fakt, iż do zbyt wymagających nie należy i oczywiście audio bardzo mi ułatwiło sprawę, a tu jak wspominałam, był naprawdę niezły. To typowa powieść skupiona na fantastyce, w której nie brakuje zaskoczeń, ale elementu romansu nie uświadczycie.
Pozdrawiam, Sara❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)