Tytuł: Psychologia dla zabieganych Autor: Jonny Thomson Tłumaczenie: Katarzyna Dudzik Wydawnictwo: Insignis Liczba stron: 552 Ocena:10/10
Współczucie jest luksusem dobrobytu, a życzliwość okazujemy innym tylko wtedy, gdy sami jesteśmy szczęśliwi.
Czasami są tytuły, które od pierwszego spojrzenia z nami rezonują. Po prostu czujemy, że jest to pozycja, której przeczytanie będzie strzałem w dziesiątkę. Co prawda mi osobiście bardzo rzadko zdarzają się podobne odczucia, jednak rzut okiem na tytuł Psychologia dla zabieganych wystarczył, żebym wiedziała co pochłonie mnie na najbliższe kilka dni.
Jonny Thomson to współczesny filozof, który wykłada przedmiot swojego zainteresowania na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jest również autorem książek - Filozofia dla zabieganych, Wielkie idee dla zabieganych, a teraz dołącza do nich Psychologia dla zabieganych.
Pozycja podzielona jest na kilka części, między innymi na psychologię sądową, psychologię społeczną, psychologię rozwojową. Mamy ich w sumie dziesięć. Wszystkie gromadzą w swojej części solidną porcję teorii psychologicznych, twórców koncepcji, przeprowadzone eksperymenty, przykłady zastosowania ich w codziennym życiu, podsumowaniu rzetelności badań i czy teoria ma podłoże naukowe, czy możemy uznać ją za szarlatanerię. Co równie ważne - podaje dlaczego my ludzie postępujemy w konkretnych sytuacjach tak, a nie inaczej. Musicie przyznać, że jest tego dużo, a rozdziały są o dziwo krótkie, bo mają maksymalnie cztery strony.
Ilość teorii i ich twórców jest tak duża, że jest je rzecz jasna trudno zapamiętać. Spokojnie! Dlaczego tak się dzieje autor tłumaczy w jednym z rozdziałów.
Jest to pozycja do której się wraca, żeby poszukać jakichś ciekawostek, albo bardziej zainteresować się tematem. Umówmy się - psychologia dla bardzo wielu ludzi jest czymś interesującym. Dokładając do tego umiejętności pisarskie autora i wplecione żarty, nie mogę powiedzieć o tytule złego słowa, bo po prostu mnie pochłonął. Poniżej skrótowo przedstawiam eksperyment Milgrama, którego nagranie z 1962r jest o tutaj.
Eksperyment Milgrama jest na tyle popularny, że część osób mogła już o nim słyszeć.
Żeby jednak zacząć, musimy nakreślić tło historyczne. Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych zastanawiali się (choć nie tylko oni) jak mogło dojść do Holocaustu. Uważali, że Niemcy to potwory, które nie cofną się nawet przed najbardziej niemoralnymi rozkazami. Stanley Milgram chciał dowieść, że amerykanie nie ulegną wpływowi autorytetu.
Badany miał aplikować wstrząsy drugiej osobie, gdy ta udzieliła błędnej odpowiedzi, a wraz z kolejnymi, siła wstrząsów była zwiększana. Mimo krzyków osoby o problemach z sercem i bólu, ponad 60% osób była w stanie zwiększyć ich moc do dawki śmiertelnej.
Jonny Thomson zwraca uwagę, że sprawcy wojenni mieli wiele lat na przemyślenie swoich działań, natomiast uczestnictwo w eksperymencie trwało zaledwie godzinę. Być może nie jest to wyjaśnienie dlaczego coś się stało, ale bez wątpienia pokazuje jak wpływ autorytetów może być niebezpieczny zwłaszcza, gdy są po ciemnej stronie barykady.
Jest to jeden z rozdziałów, opisany pokrótce, jednak ciekawy. Jeśli ktoś zainteresowany jest zachowaniem istot żywych w różnych sytuacjach, lub po prostu zafascynowany jest psychologią, to bez wątpienia polecam, bo warto. To moja absolutna bezdyskusyjna topka.
Pozdrawiam cieplutko, Klaudia ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)