Tytuł: 11 papierowych serc Autor: Kelsey Hartwell Tłumaczenie: Monika Wiśniewska Ilość stron: 288 Wydawnictwo: Young Moja ocena: 8|10
"Powiedz, co planujesz uczynić ze swoim jedynym szalonym i cennym życiem"
~Mary Oliver
Po napływie poradników, których sporo się ostatnio tutaj pojawiło, czas na mały przerywnik w postaci młodzieżówki 11 papierowych serc. Nie wiem dlaczego tytuł ten znalazł się na liście do przeczytania na lubimyczytać.pl, ale postanowiłam w końcu zabrać się za umieszczone tam pozycje. Obawiałam się, że skończę kilka rozdziałów i odłożę ją na półkę, żeby się kurzyła.
Ella miała idealne życie. Była częścią samorządu uczniowskiego, miała wspaniałego chłopaka, którego wszyscy jej zazdrościli i przyjaciółki z którymi mogła spędzić czas. Po wypadku samochodowym straciła jednak wspomnienia jedenastu miesięcy, których nie potrafi odzyskać. Mija rok, a ona nie czuje się dobrze. Nie tylko z powodu utraconych wspomnień, ale też z poczucia wyobcowania. Pewnego dnia dostaje papierowe serce, a w nim wskazówkę - czy tajemniczy nadawca dotrze do Elli?
Muszę przyznać, że był to naprawdę przyjemnie spędzony czas. Nie było żadnych żenujących dialogów, ani słodko-rzygaśnej relacji romantycznej, choć jeden z głównych wątków do tego się sprowadzał. Całość była stonowana. Wiadomo, że trochę przesłodzona, ale bez przesady. Żaden temat nie został zaniedbany, wszystko się rozwiązało.
Wprowadzenie papierowych serc jako wiadomości i kolejnych wskazówek dla Elli było interesujące, bo prowadziło nas czytelników do następnej przygody.
Niemiłosiernie irytowała mnie Carmen, ale raczej miała takie emocje wywoływać swoją osobą. Grupa przyjaciółek dość typowa jak z amerykańskich seriali typu plotkara czy wredne dziewczyny - oczywiście bez takiego rozmachu i lądowania w gazetach.
Jest trochę miłości, przyjaźni, dojrzewania i stawania się nową wersją siebie. Poza tym mamy wątek wypadku i utraty pamięci. Takie połączenie może brzmieć znajomo, ale uważam, że autorka odwaliła dobrą robotę, a to debiut!
W książkach dla młodzieży nie zaczytuję się już od pewnego czasu, choć oczywiście się zdarzy. Przestałam mieć frajdę z przedstawianych historii, które okazywały się dość schematyczne. Nie uważam, żeby 11 papierowych serc było czymś oryginalnym, jednak jest w tym coś, co sprawiło, że na nowo poczułam jak przyjemnie czasem sięgnąć po młodzieżówkę.
Polecam i pozdrawiam, Klaudia ❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)