sobota, 4 stycznia 2025

"Jaśminowy tron" Tasha Suri



 Tytuł: Jaśminowy tron  Autor: Tasha Suri Tłumaczenie: Piotr Kucharski Ilustracje: Dominik Broniek? Wydawnictwo: Fabryka słów Liczba stron: 645 Ocena:7/10

Dziecko nie powinno być łańcuchem służącym do tego, by skuć kobietę niczym bydło na roli, nie powinno być celem samym w sobie, życiem, którego sama by nie wybrała.

[recenzja powstała przy współpracy z księgarnią bookland]

Tasha Suri po raz kolejny zawitała na naszą stronę. Poprzednią mieliśmy do czynienia z Kronikami Ambhy, która składała się z dwóch tomów i opowiadała historię sióstr. Tym razem rozpoczynamy cykl Płonących królestw. Pierwsza księga pojawiła się na rynku około półtorej roku temu, jednak ta trzecia - najnowsza, dopiero niedawno ukazała się w oryginale, także dla tych, którzy jeszcze nie zabrali się za Jaśminowy tron - macie czas nadgonić.
Prija jest osieroconą świątynną kobietą, która pracuje jako służąca. W międzyczasie pomaga przetrwać ulicznym dzieciom i spowalnia procesy chorobowe osób, które dopadło butwienie organizmu. Z drugiej strony jest Manila - księżniczka, która nie chcąc wykonać polecenia swojego brata - cesarza, zostaje zesłana do opuszczonej świątyni Hirany, aby tam przemyślała swoje postępowanie. To właśnie tam spotkają się po raz pierwszy, a mimo dzielącego ich pochodzenia, cele które nimi kierują, mogą być silniejszym spoiwem, niż początkowo im się wydawało.

Nasze bohaterki muszą walczyć o miejsce w świecie nie tylko dla siebie, ale też dla tych słabych, niesłyszanych i zapomnianych przez społeczeństwo. Każda z nich pochodzi z innego środowiska, ma za sobą przeszłość, która jest jednocześnie piętnem, ale też i bronią. 
Postaci jest masa, choć większość z nich jest zupełnie nieistotna. Tworzą oczywiście tło wydarzeń i napędzają fabułę, ale zapamiętywanie ich wszystkich nie jest konieczne do tego, aby ją śledzić. 
W pierwszych rozdziałach byłam skonfundowana tym, co się dzieje. Nie za bardzo potrafiłam zrozumieć politykę krain, jednak z biegiem czasu wszystko jest wyjaśniane w mniej lub bardziej subtelny sposób. Zostajemy wrzuceni w sam środek wydarzeń i śledzimy ich bieg.
Wątek dotyczący samej Ahiranji i świątynnych dzieci jest zdecydowanie tym najciekawszym. Podobnie sprawa ma się z działaniami buntowników. Przydałoby się więcej wstawek o tym, bo niestety akcja rozkręca się powoli, a pomiędzy jakimiś dużymi wydarzeniami niewiele się dzieje. Opisy są ciekawe i całość dobrze się czyta, ale brakowało mi dynamiki. 
Zarówno Prija jak i Malini wydają się być bardzo zdystansowanymi od czytelnika postaciami, przez co trudno je bliżej poznać. Za to relacja pomiędzy nimi była dość niejednoznaczna, często można było odczuć napięcie emocjonalne.

Kulturowo świat jest bardzo ciekawie wykreowany, a opisy tworzą w mojej głowie obrazy niczym z księgi tysiąca i jednej nocy - mroczny, magiczny i tajemniczy, pełen zapachów korzennych przypraw i odbijający światła latarni na ulicach. Jest to jednak historia wypełniona smutkiem. Po dotarciu do 3/4 zdałam sobie sprawę, że nie pojawiło się nic pozytywnego przez całą fabułę, żadnych weselszych wątków. Zero. 

Książka rozkręca się powoli, akcja tylko chwilami ma zrywy, raczej stopniowo zaczyna się dziać więcej. Jej atmosfera jest bardzo przyjemna, choć same wątki raczej bolesne i przygnębiające. Na pewno jestem ciekawa kolejnych tomów, natomiast będzie on musiał jeszcze trochę poczekać. To był dobrze spędzony czas.

Pozdrawiam, Klaudia ❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentując zostawiasz po sobie niezmywalny ślad i przy okazji motywujesz do działania. Zostaw w komentarzu adres swojego bloga, na pewno odpowiem :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon. Wszelkie prawa zastrzeżone. ©Sara Kałecka